wtorek, 9 grudnia 2008

Cierp-liwość :)

Witajcie,
Wiem, wiem, wiem....długo nie pisałam :(
W tym miejscu muszę podziękować pewnej Osobie, Ona będzie wiedziała, że to do NIEJ :) za kilka słów, które powiedziała do mnie i które to zmobilizowały mnie do POWROTU, do pisania dalej tego BLOG-a... mimo, że czasem nawet u mnie z nastrojem bywa różnie :)

Szczerze mówiąc, a raczej pisząc, powodów owej "ciszy" było kilka, ale jeden był SZCZEGÓLNY...okazało się, że są pewne sprawy, które potrzebują czasu, muszą się "odleżeć", "poukładać", "dojrzeć", a może to ludzie muszą dojrzeć do pewnych spraw, decyzji, wyborów... Tak czy tak lub i tak i tak...potrzebowałam czasu, żeby to co dziś napiszę miało sens i wypływało z głębi mojej Duszy :)

Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodziła się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniała to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżniła jedno od drugiego...

Niestety, cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną... :( ale wciąż się uczę i staram :) OK, zaczynam... Kochani tak jak napisałam, wcześniej... czasem bywa tak, że zwlekamy z podjęciem pewnych "kroków" czy też decyzji jak kto woli...zwlekamy, bo się boimy, zwlekamy bo wciąż wierzymy w CUDA :) lub w zmiany, decyzje innych ludzi, czasem chcemy żeby to ktoś inny podjął za nas decyzję, pewnie dlatego by było nam łatwiej, bo jeśli coś by nie wyszło, można na tego Kogoś zwalić :)
Jenak nadchodzi taki czas, taki dzień, taka chwila kiedy "Ty już wiesz..."i wtedy zwyczajnie robisz to: Podejmujesz decyzję :) Jedyna słuszną, prawdziwą, własną...intuicyjną :)
Wiem z własnego doświadczenia, że czasem należy zwyczajnie odpuścić... (hahah ja wiem ile to "kosztuje") "...dać czasowi czas" i wtedy wiele się wyjaśnia, tworząc pewien obraz jaśniejszy, klarowniejszy może nawet kolorowszy...wtedy z pewnego dystansu łatwiej jest to wszystko "ogarnąć","objąć" i zrozumieć, zaakceptować i ot tak poprostu WIEDZIEĆ!!!
Dlatego teraz...w ten grudniowy, zimny wieczór postanowiłam "dać czasowi czas", zdystansować się do pewnych spraw, obserwować z boku rozwój wydarzeń...ale robić wciąż robić swoje... :)
A wiecie Kochani co mi pomogło? Otóż wczoraj wieczorem kiedy wracałam z pracy zadręczając swoją biedną Duszyczkę...jednym natrętnym od dłuższego czasu pytaniem...przypomniałam sobie, że tylko jedno w tamtej krótkiej chwili mogło mi pomóc:
Moja Własna, Osobista, Jedyna w swoim rodzaju Hierarchia Wartości :)))
Proste co? Otóż nie zawsze i nie dla wszystkich... Ale dzięki Bogu, moja nauka, szkolenia, warsztaty, przeczytane książki nie poszły w las...Przypomniałam ją sobie, zobaczyłam kolejne jej punkty i "przyszedł" SPOKÓJ :) Gorąco zachęcam Was moi Kochani, do przypomnienia sobie Swojej Własnej Hierarchii Wartości...bo to dzięki niej łapiemy pion, dystans, ona jest jak drogowskaz...dzięki Niej możemy wrócić na Naszą Drogę...:)

W nastepnym roku, wiecie to już całkiem niedługo ten temat będzie jednym z tych Najważniejszych na moich Spotkaniach, ponieważ uważam, że jest absolutną podstawą!!! Obok Poczucia Własnej Wartości i oczywiście tuż obok mojego ulubionego tematu dot. Spełniania Marzeń - Serdecznie Was na nie zapraszam...wcześniej podam dokładny temat, miejsce oraz termin spotkania :)

:) uffff ... zrobiłam to....

Całuję ciepło i życzę spokojnej nocki,

Angela

1 komentarz:

Magdalena Samolik pisze...

Angela jestem z Tobą:) wiem, że doskonale sobie poradzisz z cierp-liwością. I bardzo podoba mi się stwierdzenie: daj czasowi czas;) święte słowa. Czasami trochę musi go upłynąć zanim ruszymy dalej...